• Święty i błazen jan góra w odsłonach jana grzegorczyka

Brak towaru
30.53
Wpisz swój e-mail
Wysyłka w ciągu 3 dni
Cena przesyłki 7.99
Poczta Polska 7.99
Poczta Polska (Odbiór w punkcie) 10.99
Kurier Pocztex 11.99
Kurier Pocztex (Pobranie) 14.99
Dostępność Brak towaru
Waga 0.88 kg
ISBN 978-83-7785-475-4

PUBLICZNA SPOWIEDŹ WIELKIEGO GRZESZNIKA, KTÓRY PRAGNIE ZOSTAĆ ŚWIĘTYM

Święty i błazen - niepowtarzalna w swej szczerości opowieść dominikańskiego wizjonera.

Jan Góra, który co roku przyciąga na pola Lednicy pod Rybę 100 tysięcy ludzi, dla jednych jest charyzmatykiem, dla innych błaznem i hochsztaplerem pożerającym swoich współpracowników.

Nad Lednicą, u źródeł chrzcielnych Polski, ojciec Jan wypełnia wypaloną przez PRL i współczesne media wyobraźnię młodych chrześcijańskimi symbolami. Góra to żywioł, budując swój teatr, rani i sam jest raniony. Zdążając do celu, idzie na skróty. Jego nielegalne metody działania wykańczają biskupów i przełożonych. "Zostawcie go, to co robi jest Boże!", usprawiedliwiają go obrońcy. Czy rzeczywiście chroni go "niebiański immunitet"?

Dopóki żył Jan Paweł II, Góra miał w nim potężne wsparcie. Papież mu wyznaczał zadania

i błogosławił. Po jego śmierci postawiono mu zarzut, że się wypalił i nie potrafi żyć w epoce po "21:37".

Józef Tischner pytany, co sądzi o Janie Górze, odpowiedział krótko: "Jeden taki musi być".

Prowadzący sąd nad Janem Górą Grzegorczyk nie ogranicza się do przesłuchiwania oskarżonego. Co chwila wzywa świadków jego życia. Nie ma innego wyjścia - Góra albo zostanie wyniesiony na ołtarze albo spłonie na stosie.

"Nie dziwię się, że Góra zdecydował się na tę spowiedź. Przed Grzegorczykiem nawet

puszki z konserwami same się otwierają".

Aleksander Rozenfeld

Jan Góra pozwalał sobie przy Papieżu na zachowania i działania, o których inni baliby się nawet pomyśleć. Niektórzy określiliby je jako nieodpowiednie albo gorszące.

A Papież, gdy Góra wsadzał jego rękę do wiaderka z silikonem protetycznym po to, aby uzyskać

odlew jego dłoni dla potomnych, stukał się widelcem w czoło i mówił do księdza Dziwisza:

"Stasiu, po co z tym facetem zaczęliśmy się zadawać?", i ponownie zapraszał ojca Górę, i wspomagał jego projekty, plany, wizje...

***

- Podobno kiedy ojciec wstąpił do zakonu, to na brzydkie słowo mdlał jak św. Stanisław Kostka, a teraz sam ojciec wyznał Marii Okońskiej, że przeklinanie jest ojca grzechem głównym...

- Tak, Jasiu, stwardniałem... Język z budowy dociera i rozbudza. Nie można pieszczotliwie kłaść cegły. A ja kładłem jej niemało. Ofiary są, niestety. Żal mój jest także. Ale czy zdołam się poprawić, jak obiecałem Marysi Okońskiej, to zależy od łaski, o którą proszę codziennie.

(Fragmenty książki

Data wydania:
2014-04-23
Status:
JEST
Wydawca:
Zysk i S-ka
Oprawa:
Twarda
Format:
17,5x22,8
Rok wydania:
2014
Autor:
Jan Góra
Stron:
432
Wydanie:
1
Nie ma jeszcze komentarzy ani ocen dla tego produktu.